Fot.: to zdjęcie „wymyślił” Jerzy Cera, znakomity badacz tajemnic Gór Sowich.
Tom ze znanego brytyjskiego dziennika plącze się od kilku dni po Górach Sowich i szuka esesmana, który na łożu śmierci opowiedział o złotym pociągu. Na Allegro można już wylicytować cały skład, dziś rano kosztował ponad dziesięć tysięcy. Na słynnym 61 kilometrze wybuchł wczoraj wieczorem pożar, prawdopodobnie zaprószony przez którego z gapiów. Rano dostałam pierwszy pociągowy wiersz, a od soboty mam piękną koszulkę z pociągiem i napisem EXPLORE Aubrzych. Pociągowe szaleństwo zatacza coraz szersze kręgi, a do mnie dzwoni tyle osób, że trudno uwierzyć w jakikolwiek inny, pozbawiony złotego pociągu, świat. Ponieważ Złoty Pociąg jest jak potwór z Loch Ness, można o nim mówić wszystko, bo i tak, na tym etapie, nikt nie jest tego w stanie sprawdzić. Ile wiemy dzisiaj?
Oficjalnie niewiele. Dwóch, pozostających w cieniu mężczyzn, złożyło poprzez swojego prawnika, dokumenty, w których znajduje się następująca informacja:
„Zawiadamiamy o znalezieniu(…)pociągu pancernego z czasów II wojny światowej. Pociąg ten zawiera prawdopodobnie dodatkowe urządzenia w postaci n. dział samobieżnych, ustawionych na platformach. Pociąg mieści w sobie także przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne”.
Nie wiadomo nic więcej, o ile, oczywiście, nie liczyć wypowiedzi Generalnego Konserwatora Zabytków w 99 proc. przekonanego, że pociąg istnieje oraz tajemniczego skanu georadarowego, na którym wysoki urzędnik w randze ministra miał widzieć pociąg z wyposażeniem. Niemniej jednak, to te dwie informacje, w połączeniu z legendą o zaginionym w 1945 roku pociągu, napompowały gigantyczną złotą bańkę i niemal całkowicie podzieliły miłośników tajemnic. Jedni są przekonani, że to bzdura i zamieszczają w Internecie oświadczenia tak poważne, że od samego ich czytania komputer pokrywa się lodem, inny się śmieją, a kolejni szukają informacji na własną rękę. Tymczasem, wbrew pozorom, to naprawdę poważna sprawa. Sprawa, która pokaże, jak daleko sięga społeczne zaufanie do Państwa, jak w szkle powiększającym uwypukli wszystkie niedoskonałości organizacji i koordynacji naszych służb, ale również wskaże innym, potencjalnym informatorom, jak wyglądają procedury, co należy zrobić z ew. informacją i jak reagują na nią stosowne organy administracji państwowej.
Oliwy do ognia dodał Pan Paweł Żuchowski, Generalny Konserwator Zabytków. Polski rząd potwierdza istnienie Złotego Pociągu – poszło w świat. Teraz nie ma już wyjścia. Czas na konkrety. I choć Wałbrzych, Książ i cały Dolny Śląsk nie miały chyba nigdy takiej światowej kampanii reklamowej, a skórę na niedźwiedziu dzielą już równe państwa i światowe społeczności, to pewnie wszyscy chcieliby wiedzieć, co teraz? Czy pojawi się w końcu DOWÓD?
Najbardziej mi szkoda, tego biednego, wysłanego przez redakcję Toma, bez skutku szukającego umierającego esesmana, który przekaże mu informację o miejscu ukrycia pociągu.